niedziela, 6 grudnia 2015

Lokomotywa...

Witaj, Grudniu. Sypnij, proszę, śniegiem na święta. :)

Dużo anatomii, dużo czekolady..
Chyba jest dobrze. Nadal bardzo intensywnie, ale całkiem dobrze.
Udało mi się wreszcie pójść i oddać krew. Dziękuję, Pandziu, za towarzystwo.
Nie polubię się z pociągami, ale powoli uczymy się współpracować.. ;)

"...i kręci się, kręci koło za kołem."


wtorek, 3 listopada 2015

Intensywność

Jesienna depresjo,
W tym roku mam do Ciebie ogromną prośbę. Nie przychodź. Nie mogę Cię przyjąć do siebie w tym roku. Przykro mi, weź sobie dłuższy urlop. 

Pozdrawiam, Invisible.
***

Szybkie tempo. Dużo zajęć. Dodatkowe wyjazdy. Mniej spania. Herbata popijana przy każdej okazji.

"Anatomio, anatomio. Piekło Cię zrodziło.
Że też nie ma miejsca, gdzie by Cię nie było."
~Studenci AWF Wrocław

Anatomia przysłania mi świat. To piękny przedmiot, potwierdzam, ale na jego naukę potrzeba trochę więcej czasu wolnego, którego niestety nie mam w nadmiarze. Toksyczny związek. 

Wierzę, że listopad odejdzie tak szybko, jak przyszedł. Kocham pogodę, jaką w tym roku przyniósł w prezencie powitalnym. Cieszę się, że już coraz bliżej... zimy/świąt/wolnego/urodzin/końca roku/praktyk/wakacji* niepotrzebne skreślić. Niestety, listopad sam w sobie kojarzy mi się dość nieprzyjemnie. Nie polubimy się nigdy. 

Nastał czas intensywnej aktywności. 


wtorek, 13 października 2015

Trzynasty.

Trzynasty nie musi być piątkiem. Wystarczy pomylić godziny rozpoczęcia zajęć, zapomnieć o tabletkach przeciwbólowych, zmarznąć na przystanku, a potem biec na autobus, wegetować na wykładach i zużyć trzy paczki chusteczek.
Albo wylądować u dentysty na leczeniu kanałowym.

Skutek bardzo podobny.

Schowam się w ciepłym miejscu i niech mnie nikt nie zaczepia.
Rozpaczliwie potrzebuję weekendu w środku tygodnia.


czwartek, 8 października 2015

Wszyscy kochamy jesień.

Październikowy chłód delikatnie daje się we znaki. Marzną dłonie. Czas na duży kubek herbaty, koc i podręczniki do anatomii. Poranki takie zamglone, senne. Ciężko pożegnać łóżko i zmierzyć się z kolejnym dniem.
Pierwsze wystąpienia podczas ćwiczeń już za mną. Nadal nie lubię przemawiać publicznie, głos drży, brakuje oddechu.. Może joga mi w tym pomoże, nieco uspokoi. Bardzo lubię te zajęcia. Nie wnikając z filozofię, asany to ciekawa forma ruchu. Nie spodziewałam się, że po jednych, na pozór przecież niemęczących, ćwiczeniach mogę odczuwać mięśnie tak dotkliwie.

Jutrzejszy poranek rozpocznie się od wizyty w Ogrodzie Botanicznym. Prawie hortiterapia. Wydaje się, że to ciekawa metoda pracy z pacjentem. Na pewno bardzo przyjemna. Pora zacząć nabierać doświadczenia :).

"Światu brakuje odwagi.."


wtorek, 22 września 2015

"Siła, krew, AWF"

Nie jest źle. Spodziewałam się, że będzie gorzej. Siedząc w pokoju sama popłakałam się dokładnie tak samo, jak w pierwszym roku w internacie. Ale wychodzę na prostą. Mam bardzo sympatyczną i ugodową współlokatorkę (czekamy na drugą, ale póki co nie spieszy jej się chyba). Dogadałyśmy się właściwie od razu. Integracja ludzi z roku też wyszła całkiem fajnie, nie ma póki co powodów do narzekań. Otrzymałam dziś swoją legitymację studencką, a jutro po immatrykulacji oficjalnie będę mogła nazwać się studentem. Nie ma już odwrotu - trzeba to pociągnąć :D.

Odwiedziłam mój internat- to było takie najkochańsze. Najwspanialsze Panie z portierni, Kuchareczki i Pani Kierownik, Najmilej, najlepiej... Po prostu do takich ludzi chce się wracać.

Już mi dobrze.

Dorosłość nadal nie jest fajna i jeszcze nie raz się to potwierdzi, ale na tą chwilę jest naprawdę dobrze.


No i mamy koniec lata...


piątek, 18 września 2015

"Zanim spadnie deszcz.."

Nie czuję się gotowa na usamodzielnianie. Dziękuję rodzicom, że chcą mnie wspierać, że będą to robić, że nie muszę zderzać się z dorosłością, tylko powoli ją wchłaniam. Przeraża mnie, że będę skazana na to, co sobie sama ugotuję, tytuł Masterchefa raczej nigdy nie był mi pisany. Że powinnam znaleźć jakąś weekendową pracę i łączyć ją z nauką, jak to będzie robić większość moich znajomych.. Akademik. 500 osób w jednym budynku.. Ja nie lubię ludzi. To może nie być łatwe.

Wątpliwości dopadają mnie ww najmniej odpowiednim momencie. W poniedziałek przeprowadzka.

Trochę smutno, refleksyjnie. Potrzebuję powrotu do dzieciństwa.
Huśtawek, zjeżdżalni i czekolady. I płatków śniadaniowych w kształcie cynamonowych misiów.




sobota, 12 września 2015

Algo diferente.

Czuć jesień w powietrzu. Chyba trochę za szybko, miałam nadzieję, że uda mi się spotkać ze słońcem gdzieś poza pracą. Wróciłam wreszcie z emigracji, ale nie czuję specjalnej różnicy. Pora rozpocząć przygotowania związane z wyprowadzką do akademika. Wierzę w dobrą współlokatorkę. Najlepiej tylko jedną, ale jeśli będą dwie - to niech obie będą w porządku. W internacie się udało, może i teraz dopisze szczęście.

Kolejny wieczór spędzony w domu. Nadrabiam brakujące godziny snu z tego niestandardowego początku września.

Jest inaczej. Nie wiem dlaczego..


niedziela, 30 sierpnia 2015

Suerte.

Wiele mnie ominęło, dużo chciałabym rozegrać inaczej, a jednak te wakacje można zaliczyć do tych najbardziej udanych i pozytywnych. Sytuacje dziwne i dziwniejsze, szczególne rozmowy, dni do zapamiętania.. Niech to się nie kończy!
Szkoda, że Wschód od Zachodu dzieli taka długa droga, ale przecież nie mogę wymagać za wiele.


niedziela, 26 lipca 2015

Clean up.

Public relations to nie moja mocna strona. Chroniczny brak motywacji tam, gdzie jej najbardziej potrzeba.

Dawka progowa, bóle głowy.

Więc pójdźmy z najmłodszą do kina :D.
Od jutra - brak łączności.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Allez #Kwiato

Rozpoczął się Tour de France. Moje ulubione lipcowe sportowe wydarzenie. Podziwiam kolarzy szosowych za ich wytrzymałość fizyczną :D. Trzymam mocno kciuki za drużynę Etixx Quick-Step Racing Team i dodatkowo za Rafała Majkę. Wczoraj oglądanie relacji z drugiego etapu było świetną rozrywką przy tak wysokiej temperaturze powietrza oraz braku chęci do wyjścia z domu i ugotowania się :). Poza tym te 3-4 godziny, które spędzam, śledząc przebieg wyścigu, to dobra okazja do zabrania się za książki, które od dawna czekają na przeczytanie...
Wakacje trwają. Popracowałam trochę, a studia to już niemal pewniak. Do tej pory same sukcesy. Chciałabym, żeby ta tendencja się utrzymała :). Trzeba tylko znaleźć czas na rower, bo prywatny Mini-Tour jest do przejechania...

Pora wrócić do treningów. Pierwszy workout po przerwie mam za sobą - nie było łatwo. Forma spadła i nie chce się podnieść. Trzeba ją do tego zmusić :)

Photo from https://www.facebook.com/letour


wtorek, 26 maja 2015

"Siempre lo mismo, la misma historia.."

Najlepsze Życzenia dla Naszych Kochanych Mam. Wierzę, że o żadnej Superbohaterce dziś nie zapomniano :)

*** 

Witam ponownie po przerwie na matury... Show must go on, egzaminy wydają się być pozdawane, pierwszy etap najdłuższych wakacji życia już niemal zakończony. Po drodze jakaś dziwna choroba mnie dopadła.. Coś na kształt angino-zapalenia oskrzeli. Ciężko to trafnie określić bez konsultacji z lekarzem.

W niedzielę wyjazd vol.1. Znów na drugi koniec Polski... Pocieszam się tym, że moi znajomi także zaplanowali sobie pracę w czerwcu, więc pewnie i tak mielibyśmy niewiele czasu na spotkania, dlatego nie będzie to miesiąc stracony. 

Korzystanie z wakacji do tej pory ograniczone (warunki pogodowe i zdrowotne), ale no tak.. Jeszcze jest na to czas :) 

piątek, 24 kwietnia 2015

"Na końcu będziemy pa­miętać nie słowa naszych wrogów, ale mil­cze­nie naszych przyjaciół." ~Martin Luther King

Czas pożegnań i najlepszych życzeń... Wczoraj w internacie, dziś w szkole. Ostatnie obowiązki w Liceum niemal dopełnione. Za trzy tygodnie będzie po wszystkim.

Znów pełno "ostatnich" rzeczy. Ostatnia lekcja biologii i fizyki, ostatni dzień "zajęć" w szkole, ostatnie oficjalne zakończenie roku z Panią L., ostatni mecz obejrzany z chłopakami w internacie, ostatnia wspólna kolacja, ostatnie żarty, ostatnie "¿Cómo te llamas?", ostatnie malowanie ścian w pokoju, ostatnia obiegówka, ostatni odjazd...

Ostatni zajazd na Litwie. Mój własny "Pan Tadeusz" w trzy tygodnie :D

Nie jest mi smutno. Będę trochę tęsknić, ale przecież już to wszyscy przechodziliśmy w gimnazjum. Z częścią ludzi będę się mijać na ulicach, z Kają będę śpiewać na wykładach "Kolorowy wiatr", jeśli wszystko się ułoży (mocno wierzę, że studia będziemy kończyć wspólnie, ale najpierw musimy napisać tą biologię 7 maja :D..), Martałka znajdzie sposób, bo jak się chce - to można. Po gimnazjum się dało to i teraz się da :).

Tydzień przedmaturalny będzie bardzo.. intensywny, ale wierzę, że w przerwie od nauki uda mi się zgrać z dziewczętami, bo przecież muszę zobaczyć nowe okularki Rudej.

Tak, pora się zbierać :).



poniedziałek, 16 marca 2015

"Słyszę, jak skrapla się nasze milczenie..."

Kocham blogosferę.
Może niekoniecznie chodzi tu o pisanie, mam na myśli raczej to, co ona oferuje mnie - czytelnikowi.
Rzadko zdarza mi się na przemian śmiać i płakać z taką intensywnością, jak dziś. Rozpływam się. Niewiele jest rzeczy porównywalnych do znalezienia i zasmakowania tekstu, który wywołuje takie emocje.

Dziękuję wszystkim Autorom, którzy raczą mnie takimi wspaniałościami.

***

Coś nadal jest mocno "nie tak".


poniedziałek, 2 marca 2015

"Aby być niezastąpionym trzeba zawsze się wyróżniać..." ~Coco Chanel

Kolejny miesiąc z głowy. Nadal nie wiem, czy się cieszyć, czy raczej załamywać ręce. Chyba odpowiednią reakcją jest mieszanka obu tych czynności. Póki co pozdrawiam wspaniałych nauczycieli spod znaku "Mój przedmiot jest najważniejszy". Z pewnością podziękuję wam za to po maturze...

Zastanawiam się nad rozpoczęciem kompletowania biblioteczki fizjoterapeuty... Muszę wpisać to do kalendarza jako nowe postanowienie - długoterminowe bo fizjo-półka tania nie jest -.- Ale jeśli faktycznie chcę się do tego porządnie przyłożyć, to uważam, że warto :).

Zabił mnie dziś mój horoskop. Zawsze redakcja "Metra" pisała rzeczy, które można było naciągnąć i zinterpretować odpowiednio do konkretnych wydarzeń, ale tym razem to już przegięli :D.

Zaczyna wychodzić słońce... Coraz go więcej. Czy to już nadchodząca wiosna?
Pierwszy jej dzień spędzę, oglądając dokładnie Akademię Wychowania Fizycznego i dopytując wszystkich o wszystko :)
Ambitnie, tak sądzę.




poniedziałek, 23 lutego 2015

"Que ritmo tienes en ti..."

Poniedziałek taki piękny. Całe szczęście, że już się kończy.

Poprzedni tydzień zamknęłam kinowym akcentem. Jak wspominałam - byłyśmy z dziewczętami w kinie, wiadomo na czym :). Potwierdziła się teza o genialnej ścieżce dźwiękowej - świetnie dobrane utwory, Duży plus. Nie dziwi brak kilku scen z książki - to przecież miał być delikatny erotyk poruszający temat sadomasochizmu, a nie klasyczne porno. Ogólnie - pośmiałam się, owszem, ale film dorównał pierwowzorowi, albo nawet trochę go przeskoczył (nie zmienia to jednak mojej oceny, że książka i tak była słaba).

Pozdrawiam parę, która usiadła w ostatnim rzędzie w rogu sali i nie zdążyła się ogarnąć zanim włączono światło. :D

Moje plank-wyzwanie chyba zakończy się porażką. Szło bardzo dobrze, aż do dzisiaj. Chyba się przeliczyłam... Zobaczę jutro, jak to będzie. 3:50. Trochę mnie to przeraża. Mnie i mój brzuszek. Ale co nas nie zabije, to nam wzmocni mięśnie głębokie :)

Mam wielką ochotę zrobić coś wbrew sobie. Złe, bardzo złe pragnienie. Zwalczam je już drugi dzień. Ale będę szczera przynajmniej wobec siebie: i tak przegram. Chęci są zbyt wielkie dla mojej "silnej" woli.

~Alguien soy yo...

czwartek, 19 lutego 2015

"Jestem kroplą w oceanie. Niczym więcej"

Nie mogę sprecyzować, co mi ostatnio chodzi po głowie. Myśl gryząco-kłująca, która nie chce przybrać kształtu. Męczy.
Nadal spędzam dni na wertowaniu podręczników i robieniu notatek z biologii. Chyba czas się wziąć za to naprawdę na poważnie. Powtarzam to sobie niemal codziennie, piszę o tym w praktycznie każdym poście i sama czuję, że już trochę przesadzam, ale muszę zabrać się do roboty.

"Pomagałam" wczoraj przy pisaniu artykułu o optymizmie, niby z pozycji przedstawiciela tych pozytywnych. Dzisiaj stwierdziłam, że mam naturę rozdwojoną jak fotony z ich dualizmem korpuskularno-falowym. Bo wszystko zależy od dnia i godziny :).

Wybieram się na "Fifty shades of Grey". Miałam tego nie robić, bo na książce się zawiodłam, ale zebrała się ekipa - no i obiecałam Martałce :). Ostatecznie - naprawdę ciekawi mnie, czy film też mnie rozczaruje. Niby komentarze i opinie są w dużej mierze pozytywne, ale odnoszę wrażenie, że to głównie zasługa ścieżki dźwiękowej, która z pewnością zasługuje na wyróżnienie. Wszystko okaże się w niedzielę.

Z zaskoczeniem spoglądam na kalendarz. Nie zdawałam sobie sprawy, że zostało już tak niewiele czasu...

Może jeszcze trochę więcej snu?


czwartek, 12 lutego 2015

"No hay rosas ni juguetes..."

Tłusty Czwartek, Piątek Trzynastego, Walentynki... Ale się zebrało. Żadnego z tych trzech dni nie celebruję ;). Za wiele na głowie, żeby martwić się  dodatkowo o zjedzone pączki (i związane z nimi nadwyżkowe kalorie!), czającego się za rogiem Pecha (jakby Szczęscie mnie nigdy nie opuszczało) i serduszkowo-czekoladkowy słodki szał :). 


Ani chwili wytchnienia. Plan powtórek maturalnych i mojego aktywnego spędzania czasu trochę się w tym tygodniu sypnął, ale wracam powoli na właściwe tory. Na studniówkę się nie wybieram, więc nie popsuje mi ona szyków :).

Dobrnęłam o połowy lutego i nadal czuję, że jest jakoś dziwnie. Nie ma dobrego określenia dla tej sytuacji i odczuć z nią związanych.

Chyba kiedyś popularne w sieci określenie "Kozak w necie, frajer w świecie" zaczyna do mnie pasować. Co się dzieje z pewną siebie i towarzyską osobą, jak się ją odłączy od sieci i postawi przed ludźmi bez pośrednictwa ekranu? :D. Ja nie wiem. Ale to w sumie zabawne. Trzeba będzie przedsięwziąć odpowiednie działania i znaleźć termin, żeby móc się sprawdzić :).

Czy ta zima już na stałe sobie odeszła?

Bo są ludzie i nazwiska, czyż nie?


poniedziałek, 9 lutego 2015

Zmiana kąta skręcenia płaszczyzny światła spolaryzowanego ...

Głowa przepełniona. Już nie wiem, co jeszcze powtórzyć i w jakiej pozycji usiąść, żeby jeszcze było wygodnie po kolejnej godzinie nauki. Nie wiem, czy otrzeźwić się kawą i jeszcze popracować, czy postawić na dłuższy sen.

Priorytety.
Rzeczy ważne i ważniejsze...
Hierarchia wartości została zachwiana.


Chcę, ale jakie są szanse powodzenia?


czwartek, 29 stycznia 2015

Shape it.

Minął kolejny tydzień. Jutro wybije równe 100 dni do matury, według wyliczeń niektórych (niesprawdzone info). Książki porozkładane na stanowisku pracy, ale od dłuższego czasu nie mogę do nich przysiąść. Zostanie mi chyba tylko jutrzejsze popołudnie na to - trzeba wziąć się w garść :).

Spotkanie z dziewczynami bardzo udane. Dobre wino, dużo śmiechu, podejmowane trudne tematy... I jedno dobre pytanie, na które nie potrafię sobie odpowiedzieć. Wczoraj Gala StandUp'u. Kolejna dawka śmiechu. Dziękuję Rudej, że mi to wyjście zaproponowała, bawiłam się przednio.

Dzisiejszy workout wycisnął ze mnie co się dało i pokazał dobitnie nad czym muszę jeszcze pracować. Przydałoby się teraz w tle "Pokonam siebie..." :D

Ferie szybko się kończą. Niech luty, marzec i kwiecień zrobią to samo. Majowy stres może wyjdzie na zdrowie i wreszcie będzie po wszystkim. :)

czwartek, 22 stycznia 2015

"Wszyscy są tutaj niby uśmiechnięci, dotykalscy, paplający ( ..)" ~J.Żulczyk

Nie spodziewałam się tego. Środa upłynęła pod znakiem zaskoczeń. Niekoniecznie przyjemnych. Cieszę się, że zaczekałam z ćwiczeniami do późniejszych godzin, to było mocno pomocne. Czas moim przyjacielem... Szczególnie czas na workout :).

Im więcej rozmów na ten temat prowadzę, tym więcej wniosków z nich wyciągam. Jestem w stanie lepiej określić siebie i swoje położenie. Jeszcze nie osiągnęłam stadium radzenia sobie z tym, ale czuję wyraźny progres. Może już niedługo uda się od tego oderwać?

Jutro wreszcie odkładane spotkanie z dziewczętami. Cieszę się, bo rzadko nadarza się okazja. I to będzie kolejny dowód na to, że jednak potrafię doprowadzić swoje cele o skutku :).
Dobrze, że przynajmniej w jednej sferze się jakoś układa.


środa, 21 stycznia 2015

"... duch mój na rozżarzone węgle dupą usiadł."

Z każdej strony zmiany, wnioski, przemyślenia, decyzje. Jest ciężko. Oczy szeroko otwarte, większa świadomość, ale czy odwaga? Nie, chyba nadal mi jej brakuje.

Plan wprowadzony w życie. Staram się go realizować krok po kroku.

Co poszło nie tak? Znów przegrałam sama ze sobą. Po co? Teraz tylko pokusa jest jeszcze większa. Trudniej się oprzeć, a przecież nie potrzebuję dodatkowych wyzwań.



Silna i niezależna :)


Artystyczny nieład:
Deszcz, japonki, papryka, workout, sukienka, jogurt, Victoria's Secret.


czwartek, 15 stycznia 2015

"...Nie o milisekundę za wcześnie i nie o milisekundę za późno" ~Sven Hannawald.

Rozpoczęłam kolejny rok życia. Życzenia, które otrzymałam były wspaniałe. Nie ma teraz innej opcji, jak to, że moje ostatnie -naście, będzie cudownym czasem :). Raz jeszcze wszystkim dziękuję, jesteście najlepsi <3.

Nie mam już sił, by powtarzać po raz kolejny w tym tygodniu na stale przekładany sprawdzian z biologii. Czego się nie nauczyłam do tej pory - przypomnę sobie w marcu przed sprawdzianem z całości anatomii człowieka. Będzie jeszcze okazja do przyswojenia tego materiału w większym stopniu. Matura próbna wyszła raczej mało zadowalająco. W maju celuję w podwojoną liczbę osiągniętych punktów. Do tego potrzebny jest skuteczny plan. Jutro wieczorem postaram się go opracować i rozpocząć wprowadzanie go w życie podczas ferii.

Nie chcę już robić przerw w ćwiczeniach, bo powroty są trudne; powtórki maturalne należy wprowadzić w zaawansowaną fazę i rozpocząć jakieś działania w kierunku zdania chemii na przyzwoitym poziomie, a poza tym - wypocząć. Odpowiednia ilość snu to zdecydowanie to, czego mi trzeba. :)

Ćwiczenia, nauka, spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi (na co niestety w 'dni robocze' nie mogę sobie pozwolić) i relaks. Trzeba to odpowiednio rozegrać. Trzymajcie kciuki.


Problemy mają to do siebie, że spacerują samotnie, ale kiedy chcą Cię odwiedzić, umawiają się z większą grupą. Nie bardzo wiem, jaką taktykę przy pocieszaniu i podnoszeniu na duchu przyjąć, kiedy wiem z własnego doświadczenia, że wcale nie jest tak łatwo się podnieść. Zresztą - tego nie muszę Jej uświadamiać. Sama dobrze to wie. I mimo że to ja pełnię rolę podpory - Ona już jest o krok dalej ode mnie w pokonywaniu przeszkód :).

Nie potrafię i nie chcę. Uparcie trwam w przekonaniu, że wyrzucenie tego elementu to zła decyzja. Ten słodki rodzaj masochizmu. Katowanie się z pełną świadomością skutków swoich działań i dziwnie pozytywne uczucia z tego płynące...
Po prostu nadal brak mi odwagi, a trwanie nie wymaga tak wiele wysiłku, jak aktywność.

Więc dlaczego uważam się za kompetentną osobę do udzielania pomocy w takich sytuacjach? Nie wiem. Może właśnie w ten sposób, to ja o nią proszę.


Musimy dać sobie jeszcze trochę czasu. Poradzimy sobie z tym.


Dorwałam się wreszcie do książki, którą od dawna planowałam przeczytać. Autobiografia Svena Hannawalda, idola mojego dzieciństwa "Triumf. Upadek. Powrót do życia." On też miał ogromny problem, choć całkiem innego rodzaju. Dał radę się poskładać.
Szukam w Nim inspiracji :).


poniedziałek, 12 stycznia 2015

Czy to magia upadłych aniołów, czy może żart złośliwego demona?

Nie przypuszczałam, że coś może być tak trudne. Że wymaga tyle energii, cierpliwości, powściągliwości... Że będę się tak często zastanawiać czy warto. Bo właściwie warto?

Nagromadziło się trochę spraw do przemyślenia. Sny ciągle mnie męczą. I nie tylko sny, po przebudzeniu też nie ma wytchnienia. Znów potrzebny jest ktoś obcy, by rozmawiać bez przeszkód, albo odrobina odwagi, żeby móc powiedzieć wszystko wprost.

Ciepły wieczór i papierosy? Tak, też nie najgorsza propozycja.

A może deszcz? Deszcz zapewnia dobry kamuflaż. Dziękuję, pogodo.

piątek, 2 stycznia 2015

Mezamero Yasei!

Miałam nie robić postanowień noworocznych. Dlatego dopiero dzisiaj stwierdziłam, że czas wrócić do treningów :). Ten ból dawno nieużywanych mięśni jest świetnym uczuciem. Muszę uwzględnić w kalendarzu miejsce na dodatkową aktywność fizyczną. Koniecznie.

Powoli pozbywam się lenistwa. Dziś spełniałam się w kuchni, mimo że poszłam na łatwiznę. Pizza wyszła całkiem smaczna moim zdaniem. Zebrałam też pochwały od brata - początkującego technika żywienia. Jutro muszę już wyjąć wszystkie repetytoria, więc korzystając z ostatnich chwil relaksu poczytam coś lżejszego.

12 dni. I skończę być 18-latką. Jeszcze niedawno tak się martwiłam nadchodzącą dorosłością, a okazało się, że wcale nie przyszła do mnie wraz z dowodem tożsamości. Już w tym roku wcale nie mam zamiaru stresować się urodzinami :).