Nie jest źle. Spodziewałam się, że będzie gorzej. Siedząc w pokoju sama popłakałam się dokładnie tak samo, jak w pierwszym roku w internacie. Ale wychodzę na prostą. Mam bardzo sympatyczną i ugodową współlokatorkę (czekamy na drugą, ale póki co nie spieszy jej się chyba). Dogadałyśmy się właściwie od razu. Integracja ludzi z roku też wyszła całkiem fajnie, nie ma póki co powodów do narzekań. Otrzymałam dziś swoją legitymację studencką, a jutro po immatrykulacji oficjalnie będę mogła nazwać się studentem. Nie ma już odwrotu - trzeba to pociągnąć :D.
Odwiedziłam mój internat- to było takie najkochańsze. Najwspanialsze Panie z portierni, Kuchareczki i Pani Kierownik, Najmilej, najlepiej... Po prostu do takich ludzi chce się wracać.
Już mi dobrze.
Dorosłość nadal nie jest fajna i jeszcze nie raz się to potwierdzi, ale na tą chwilę jest naprawdę dobrze.
No i mamy koniec lata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz