niedziela, 31 sierpnia 2014

"Mylisz niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu." ~A.Sapkowski

Mokre blond włosy, niewypakowane torby, odgłosy rozmów słyszalnych z korytarza... Tak. Ida jest już w internacie, co równa się z oficjalnym zakończeniem wakacji. Pracowity rok czas zacząć. Jest śmiały plan, który zakłada dużo nauki, stopniowe powtarzanie materiału już od tego tygodnia. I tak wiadomo jak się to skończy :D Będę wkuwać na ostatnią chwilę, żeby potem stwierdzić, że i tak napiszę wszystkie egzaminy z marszu, w trybie "mam do tego stosunek ambiwalentny"* :). Jest więc sens spinać się już na wstępie?

Tylko biologia się liczy, co tam chemia, fizyka, matma i polski. Biologia jest moim kluczem do sukcesu. A progi na studia bardzo sprzyjające. Sądzę, że w takim układzie mogę w pełni zrelaksowana rozpocząć przygodę z moim nowym atlasem, który pokochałam od pierwszego wejrzenia :).

Plan na ten rok - dużo się uśmiechać :).

Żeby nie było, że staję się kujonem - Ruda szuka opcji, bardzo prawdopodobny jest nasz udział w FIVB MŚ 2014. Mocno wierzę, że uda się to zorganizować, a koszta nie będą kosmiczne. Kurcze - poczuć tą atmosferę na własnej skórze ... To dopiero coś. Szalenie zazdroszczę wujkowi, że dane mu było wysłuchać (i odśpiewać) hymn we wczorajszym meczu otwarcia na Narodowym. A kto wie - może w ciągu tygodnia i ja będę mogła pochwalić się wrażeniami wyniesionymi z wrocławskiej Hali Stulecia.

Ruda kombinuje, Ida czeka.
Trzeba iść spać.
Przecież IX LO rozpoczyna rok szkolny najwcześniej.


*"mam mocno wy**bane"

sobota, 30 sierpnia 2014

"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje" ~John Green

W całym pokoju pełno ubrań, książek, kosmetyków - wszystkiego, co muszę jutro zabrać ze sobą. Miało być tylko szybkie przepakowanie walizek, ale jak widać nie każdy plan udaje się zrealizować. Siedzę pośród tego rozgardiaszu i cieszę się ogromnie z dzisiejszej wygranej Polaków w świetnym stylu w meczu z Serbami :). Bardzo dobry początek mistrzostw. Trzymam za nich kciuki, oby tak dalej :).

'Epicentrum' - film określany jako thriller, zliczany do kina akcji. Ogólnie tak, ale jak na film idzie Ruda, Blondynka i Pół-Blondynka to się z tego robi komedia :) Zdecydowanie za rzadko mamy okazje do takich seansów. Musimy się kiedyś umówić na konkretny termin, upić, nagadać i narobić głupot na zapas :D.

Powinnam uprzątnąć bałagan utworzony na łóżku i pójść spać - jutro czeka mnie męczący dzień. Sądzę, że jednak odłożę to na później. Mam ochotę obejrzeć dziś jeszcze jeden film... Może coś 'starego', dobrze znanego? Zobaczymy. Najpierw jednak ogarnę łóżko i włosy ... jutro przecież siatkarze mogą spacerować po Wrocławiu. Trzeba się będzie pokazać w miarę znośnie. Nie to, żebym była napaloną fanką. Wspólnym zdjęciem bym nie pogardziła, ale mdleć na ich widok nie mam zamiaru :).

Robi się coraz później, a ja w dalszym ciągu nie ruszyłam się z miejsca. Post tworzy się już prawie godzinę...
Koniec tego dobrego. Czas zacząć działać!

czwartek, 28 sierpnia 2014

Czy nieokreślony problem nadal można nazywać problemem?

Coś nie zadziałało. Któryś z idealnie, jak do tej pory, działających trybików zawiódł i znowu składam tą niesforną maszynkę. Po cichu, żeby nikogo nie obudzić. Kiedyś mnie to wykończy. Na szczęście - znalazł się odpowiedni śrubokręt i nie wszystko rozsypało się do końca.

Chryste Panie. Jakie niezrozumiałe bzdury -.-
Już jest dobrze :)


Siostra tak bardzo najkochańsza <3.

wtorek, 26 sierpnia 2014

"Troska jest jak kosztowny skarb, który okazuje się tylko dobrym przyjaciołom."

Ledwo zaczęłam wakacje, a już do drzwi puka klasa maturalna. Na szczęście w te kilka dni zdążyłam zrobić praktycznie wszystko, co chciałam. Był fryzjer, cappuccino z Tyną, budyń u Rudej i spędzanie czasu z rodziną :). Jeszcze tylko kilka drobnych urozmaiceń i będzie komplet.
 Początkowo po powrocie było dość głośno - każdy zadawał masę pytań, a ja starałam się na wszystkie odpowiedzieć i dodatkowo podzielić wrażeniami. Lekki zamęt, jakiego w domu nie było od dawna. Dobrze, że powolutku wszystko wróciło do normy. 
Pogoda nie pomaga, już czuć w powietrzu jesień. Chmurzy się, wieje, pada... Mimo wszystko - lubię spacery w deszczu :). Tylko buty wymagają potraktowania ich szamponem do obuwia i zdrapania błota ze spodu. 

Jest dobrze :).

Kupiłam piękny atlas anatomiczny. Z rzeczy materialnych bardziej kocham chyba tylko moje nowe buty. Jest cudowny - tyle wiedzy w jednym miejscu <3. ("Z pamiętnika biol-chemiczki")

sobota, 16 sierpnia 2014

"Jeszcze jeden zakręt czekania. Jeszcze parę łez tęsknoty i szczypta samotności."

Moje lubelskie wakacje szybko dobiegają końca. Już za pięć dni o tej porze powinnam siedzieć spokojnie w domu i rozpakowywać torbę w przerwach na przytulanie siostry i żartowanie z bratem. Kto by pomyślał, że będę tak bardzo tęsknić za tą dwójką? <3.

Ostatnie dni tutaj mijają zaskakująco przyjemnie. Ekipa w szklarni staje się coraz fajniejsza, szkoda będzie ich opuszczać na cały rok. Nie wiem nawet, czy wszystkich zastanę jak tu wrócę. Pani Irence ciągle się błotnik 'kolebocze' :). A szalona Magda dalej nic nie ogarnia, tak samo jak na początku :D. Muszę jeszcze zdążyć wpaść na Darka w te ostatnie trzy dni pracy, tak jak zapowiedziałam. Przecież obiecał, że się nie pogniewa. Będzie mi brakowało też mojego kota. Bo Diesel to jednak Shakira (Aneta źle oceniła płeć, a przecież sprawdzała z bliska). W dalszym ciągu za szybko się przywiązuję - jak widać nie tylko do ludzi. Z jednej strony - super, a z drugiej to jednak w jakimś stopniu bolesne.

Póki co przebywam z wujkiem. Marcina nie ma, pojechał już do domu. Siedzimy sobie w domciu, gotujemy obiadki, oglądamy Lekkoatletyczne Mistrzostwa Europy, a w przerwach na reklamy wujaszek mi dokucza (Barcelona i Hiszpanie to dla niego genialna podstawa do docinków). Standardowo :). Ale nie ma na co narzekać. Wcinamy winogron z tarasu, omawiamy wszystkie sportowe doniesienia, jakie da się usłyszeć w telewizji i uczymy się znosić siebie nawzajem przy tak dużym natężeniu spędzanego wspólnie czasu.

W dalszym ciągu szybko kładę się spać i jeszcze szybciej zasypiam. Od dwóch dni nie widziałam na zegarku godziny 21. Skutkuje to jeszcze większym rozleniwieniem, ale mogę zrzucić winę na pogodę. Już nie ma upałów, ale gdyby przyszło mi spędzić dzień na dworze to nie wiedziałabym jak się ubrać. Dziś z samego rana było pochmurno, potem na chwilę wyszło słońce, żeby zaraz mogła rozpętać się burza. I to wszystko do godziny piętnastej. Potem już było ładnie, kiedy nasi sportowcy zdobywali medale (Jedna Rosjanka wyglądała jak moja katechetka. Pozdrawiam panią, Pani Magdo!), ale kiedy wyszłam na taras - znów zaczął padać deszcz. Szalone lubelskie :).

"Górnik Łęczna, Górnik Łęczna - Lubelszczyzna jest wam wdzięczna" - polubiłam tą przyśpiewkę :). Pięknie rozjechali dziś Zawiszę Bydgoszcz. Jeszcze tylko Śląsk pokona Cracovię i będę zadowolona. Bo wiecie, teraz oglądam Ekstraklasę i pierwszą ligę. Nie to, żeby mnie ktoś zmuszał. Po prostu wujek buduje we mnie polskość :).
Za tydzień wróci Primera División i się skończy.

Kończąc wzmiankę o piłce nożnej - nie rozumiem zupełnie zachwytu 'SuperMeczem' -.-. Jestem wręcz zniesmaczona rozdmuchaniem tego tematu, tak jak i rok temu było z FC Barceloną. A z oddali dobiega tylko "...przy piłce Cristiano Ronaldo...", bo wujek właśnie zmienił kanał.


Kilka szybkich stwierdzeń na dziś:
Jak będę duża to zostanę fińskim hokeistą, tylko najpierw opanuję jazdę na łyżwach z kijem w ręku. Będę miała kota, bo koty są fajne i lubią się przytulać. Kupię ładne mieszkanie w Hiszpanii, choć jeszcze nie wiem dokładnie w którym regionie. I wcale mnie nie boli to, że już większa nie urosnę.