piątek, 26 grudnia 2014

You are my dream...

Rodzinnie, spokojnie, ciepło. Ale to dobrze, że święta już się kończą. Nie można przecież za długo leniuchować, a przyznam się, że ostatnie dni spędzam śpiąc, robiąc jedynie kilkugodzinne przerwy na przebywanie z rodziną :).

Spadł nawet śnieg. Tyle co kot napłakał, ale zawsze. Miło.

Miałam dziś cudowny sen. Mógłby mi się śnić co noc do końca życia, nie miałabym tego nikomu za złe. Tak idealnie nierzeczywisty...



Nie robię tym razem żadnych postanowień noworocznych ...

czwartek, 18 grudnia 2014

"Holidays are coming... "

Po ciężkim, męczącym psychicznie tygodniu, który i tak sobie skróciłam, mogę wreszcie odetchnąć.
Last Christmas i inne sezonowe utwory w każdym możliwym miejscu, kolorowe łańcuchy, bombki i choinki we wszystkich galeriach handlowych, miasto rozświetlone lampkami. A świąt jak nie było czuć, tak nie czuć nadal. "Jak nie ma śniegu, to dla mnie nie ma magii świąt?" Owszem, coś w tym jest. Nie wiem, czy osobiście też mogę zdefiniować "magię świąt" jako widok świata pokrytego bielą, ale pewnie ma to swój wkład w budowanie atmosfery. Prawda jest taka, że świąt nie czuję od dawna i nie zapowiada się na rychłą zmianę. Może to dlatego, że przygotowania do nich ograniczają się dla mnie do weekendowych pobytów w domu. Ostatnim razem miałam tyle radości dzięki pieczeniu i dekorowaniu pierniczków *.*. Uwielbiam to robić. Od soboty powinno być z tą atmosferą już coraz lepiej. Kościoły do posprzątania, pierogi i uszka do ulepienia, kompot z suszu do ugotowania... Najfajniejsze rzeczy jeszcze przede mną, ale... Tu w Internacie to nie ma takiego zbawiennego wpływu na komfort psychiczny.

I niech to białe cholerstwo nie pada, dopóki nie wydostanę się z miasta. 

Środowe popołudnie było piękne. Mroźne, ale niesamowicie zabawne :). Tradycyjna wizyta na Jarmarku Bożonarodzeniowym ze stałą ekipą. Pyszny malinowy grzaniec i owoce w czekoladzie. Chyba faktycznie się za Matim stęskniłyśmy. Musimy się jeszcze w najbliższym czasie zobaczyć, póki do maja daleko, bo później już nic nie będzie pewne.

Powiesiłam w pokoju kalendarz na nowy rok. Zaznaczyłam już na nim wszystkie istotne terminy. Boli mnie jego widok.

Przetrwamy?

poniedziałek, 15 grudnia 2014

"Cause you had a bad day..."

7:00.
Już  teraz czuję, że to nie jest mój dzień, a czeka mnie jeszcze próbna matura z polskiego. Jak będzie dalej? Oby nie gorzej.


17:17
Po 10 godzinach mogę stwierdzić, że gorzej nie było. Ale "Co to za poroniony pomysł, żebyśmy po maturach jeszcze mieli lekcje?" Podpisuję się pod tym pytaniem. I tak każdy z nas czekał tylko na ostatni dzwonek, a skupienie było zerowe.
Arkusz z polskiego całkiem przyjazny. Modlę się, by czwartkowe wyglądały tak samo, albo lepiej.
Połaziłam po sklepach, stopy mi odpadają, a i tak nie dostałam wszystkiego, co sobie zaplanowałam. Wygląda na to, że kupno prezentu dla Brata to największe wyzwanie grudnia. Kto by się spodziewał :).

Nie przewiduję już dzisiaj żadnej aktywności. Stawy i kręgosłup znów odmawiają współpracy. Coś czuję, że przy takim stanie zdrowia nie powinnam wcale wierzyć w mój fizjoterapeutyczny sukces. Może uda się dzisiaj coś poćwiczyć... Ale do tego czasu - lenistwu poświęcę 100% swojej uwagi.

:)

czwartek, 4 grudnia 2014

"Wpływam do morza ludzi i topię się w nim..."

"...Całkowicie się zatracam i nie mogę znaleźć słów."

Tak. Nie znajduję odpowiednich słów. Mogę siedzieć godzinami wpatrując się w edytor tekstu, trzymając dłonie na klawiaturze, ale... Nic z tego nie wychodzi.

Blokada.

Ciężki, bolesny i męczący tydzień.
Potrzebuję snu.


Grudzień zaskoczył jeszcze bardziej niż jego starszy brat. Nawet nie pukał. Wpadł całkowicie bez zapowiedzi i to w dodatku z jakimiś pretensjami. Chyba musimy poważnie porozmawiać, zanim przyjdzie nam spędzić razem święta. Może dobre ciasteczka do kawy ułatwią zadanie...


Średnia ocen z tego semestru leci na łeb, na szyję.
To nic.
Jutro pośmiejemy się z Rudą <3.