środa, 26 listopada 2014

And I'm like...

Znów mam w głowie 1000 myśli na minutę. Jeszcze bardziej nieokreślone niż kiedykolwiek. Nawet nie wiem, której się uczepić, na którą poświęcić więcej czasu.
Po prostu są.
A ja bezskutecznie próbuję je poukładać, zaszufladkować. Dziwny tajfun powstał w moim mózgu po sobotnio-niedzielnym festiwalu.

OneLove Sound Fest 2014. Piękne wydarzenie, bardzo się cieszę, że brałam w tym udział. Mimo przysypiania na trybunach przy dźwiękach reggae prosto z Afryki już po kilku intensywnych godzinach zabawy, uważam że było naprawdę świetnie. W sumie szkoda, że nie zostałyśmy do samego końca, ale organizm już odmawiał posłuszeństwa. Szczególnie nogi Tyny :). Wspomnienia są wspaniałe. Wierzę, że na kolejnej edycji też się pojawimy i tym razem obejdziemy się bez resetu na trybunie.
Póki co - reggae w głośnikach *.*

Ten tydzień jest ... Oryginalny, nietypowy... Te określenia nie pasują w pełni, ale lepszego już nie znajdę. Na szczęście - to już prawie czwartek, czyli niemal piątek, co znaczy, że już właściwie weekend. Cieszę się, że moja szkoła pozwala mi na takie myślenie w tym tygodniu. Do końca semestru mamy dość napięty grafik. Zmieści się jeszcze tylko jeden sprawdzian. Ciekawe, kto zajmie to wolne miejsce :). Ja obstawiam mojego kochanego anglistę.

Jutro znów budzik ściągnie mnie z łóżka stanowczo zbyt wcześnie. Co lepsze - najpewniej za dwa tygodnie będzie tak, że wyjdę do szkoły i wrócę z niej po ciemku :). Wiem, że niektórzy borykają się z tym problemem (czasami nieporównywalnie częściej), ale dla mnie to niecodzienna sytuacja, jeśli mieszka się zaledwie 25 minut spacerkiem od szkoły...

Zimowa depresja? Oby nie, nie lubię tej Pani.




I'm just gonna' raise my head
Walk up to the final edge
And I'm gonna fall 
And the stars make love to the universe

~Shakira - Empire

czwartek, 20 listopada 2014

"Kiedy patrzę w niebo, gwiazdy wciąż nas obejmują"

Uwielbiam zacząć dzień od solidnej dawki śmiechu :).
Jeszcze lepiej zakończyć go spersonalizowaną odmianą Disneyfazy.

Czasami zastanawiam się, po co zaprzątam sobie głowę tym wszystkim. Niesprecyzowany chaos w  niczym mi przecież nie pomaga. Ta sama myśl zaraz po przebudzeniu i przed zaśnięciem. Bezcelowa. Irracjonalna. Nie warto marnować czasu na tak nierealne plany i pragnienia. Czas zająć się ważniejszymi sprawami, bardziej przyziemnymi. Życie się przecież samo nie poukłada. Trzeba mu niekiedy trochę pomóc. Może dołożyć nieco koloru? Specjalnie na ostatni miesiąc tegorocznej jesieni. Zanim spadnie śnieg i wybieli wszystko dookoła.

Zacznę jutro, jeszcze tylko dzisiaj trochę pomarzę...
"Zamykam oczy i przysięgam:
powierzam moje marzenie spadającej gwieździe" 


środa, 19 listopada 2014

"Never give up on something you really want."

Mam wrażenie, że włączył mi się tryb: mocno-pomocna. Lubię to.
W tym stanie obowiązuje zasada: proście, a będzie wam dane :).

O jutra wracam do ćwiczeń. Koniecznie. Wczoraj szybka seria na udka, dzisiaj - może abs. Ale to za mało. Endorfiny się same nie wyprodukują, chociaż w ciągu dwóch dni przytuliłam więcej osób, niż w ostatni miesiąc :). Trzeba rzeźbić, nie można odpuszczać :D

Czy jest dobrze?
Teraz tak.

Piękna sobota się szykuje. A raczej sobotnia noc :)




wtorek, 18 listopada 2014

Męska szatnia.

Ponownie przekonuję się, że piosenki wygrzebane z zakurzonych zakamarków playlisty smakują najlepiej :). Patrząc na gatunki - znów wyszła z tego niezła zupa. Pop punk, muzyka klasyczna, k-pop, polski rap... Wszystko na raz.

Znowu dużo myślenia.
Jakie Cristiano Ronaldo ma fajne zdjęcia promujące odzież sygnowaną jego nazwiskiem, jaki Ekskluzywny Menel jest interesujący, jak bardzo mężczyźni-drwale niedługo zaczną podbijać świat, jak mi brakuje Cristiana Tello w Barcelonie, bo drugiego takiego to ze świeczką szukać. Umięśniony tors Srećko Lisiniaca też miał swoje 5 minut.

Można posunąć się do stwierdzenia, że mam dzisiaj w głowie męską szatnię.



I co?
W sumie nic.
Love him anyway.


Martałce dziękujemy za podsyłanie zdjęć, Kasi - za bezpośrednie stwierdzenie, które "zrobiło mi dzień" <3. 

poniedziałek, 17 listopada 2014

"Ciężko jest znaleźć słowa, kiedy człowiek ma naprawdę wiele do powiedzenia" Erich Maria Remarque

"Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka". 
~Paulo Coelho "Alchemik"

Czekam.

"-Przez te wszystkie lata?
-Zawsze..."
~J.K.Rowling - HP Insygnia Śmierci

Długo.
Za długo.

Nieistotne.

"Ten, kto boi się przegrać, już przegrał."
~G.R.R.Martin - "Gra o Tron"

Przegrałam.


sobota, 15 listopada 2014

"I believe in nothing"

Dzień na przegląd wspomnień. Szczególnych, wstydliwych, zabawnych - wszystkich.
Mało produktywnie.
I rysowałam.
Ukoić zmysły.


Ach, gdyby tak cofnąć czas ...

niedziela, 9 listopada 2014

"I've learned to live, half alive"

Niedziela spisana na straty. Nie jestem w stanie zrobić nic produktywnego. Tym samym straciłam kolejne dwa dni. Urodziny Kariny - zdecydowanie na plus, ale w konsekwencji mam teraz zaległości. Ciekawe skąd ten ból głowy zupełnie nie na miejscu?

Gorąca czekolada.
Tęczówki.
Dreszcz.
Tonę.


środa, 5 listopada 2014

"Never let me go..."


W tym roku jesień długo utrzymuje się w dobrej formie. Choć jeszcze nie zdążyłam zatęsknić za deszczem. Lubię usiąść na parapecie i obserwować jak niebo przybiera tysiąc odcieni zanim zszarzeje. Florence przyjemnie drażni uszy. Dziś to ona króluje na playliście.
Tak spokojnie, leniwie, kojąco.

A później narzekam, że nie mam czasu na naukę :)

Serdecznie pozdrawiam siatkarską reprezentację XILO. Dzisiaj byli świetni, mimo przegranego meczu :). 
Długi weekend... Dobry czas na dodatkową godzinę snu, albo dobry film i gorącą czekoladę. 



Palce we wszystkich kolorach tęczy, czyli z serii "Ida rysuje".

poniedziałek, 3 listopada 2014

"Y ahora sólo necesito tu presencia."

Listopad zapukał do drzwi.
Otworzyłam, przecież dawno się nie widzieliśmy. Popijamy zieloną herbatę i częstujemy się ciasteczkami z żurawiną. Trochę rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Częściej milczymy i rozmyślamy przy akompaniamencie muzyki. To jego ulubiona rozrywka. Mamy kilka ciekawych wspólnych wspomnień. Przeglądamy stare albumy i robimy miejsce na nowe obrazy w pamięci.
Listopad zapukał do drzwi.


Tak subtelne wyśmiewanie się z wyników FC Barcelony to dla mnie nowość. Jeszcze nie spotkałam się z osobnikiem, który tak delikatnie i dobitnie zarazem wyraził swoje zdanie. Muszę się tego nauczyć :).

Znów tonę w płynach ustrojowych nawale wiedzy biologicznej. Kocham ten przedmiot, jest cudowny. Mam tylko za mało czasu na udowadnianie tego uczucia. 2-3 godziny, które mogę poświęcić, są niczym, w porównaniu z tym, ile bym chciała. Kolejne repetytoria, zestawy powtórzeniowe i vademecum są w drodze. Im więcej, tym lepiej? Okaże się.
Staram się opracować jakiś schemat pracy na dziś. Najpierw opracowanie zastępczego podręcznika, potem notatki z lekcji. Chyba tylko tyle zdążę zrobić przed ewentualnym wyjściem na halę (które, mam nadzieję, już dzisiaj się odbędzie). Na wieczór zostanie szybka powtórka z mojego ukochanego Atlasu i zadań z arkuszy maturalnych. Sądzę, że wystarczy. Ale gdzie tu zmieścić jeszcze polski i dzisiejszy trening? Zadanie z hiszpańskiego automatycznie przeskakuje na kolejny dzień...

Ktoś (Kasiu, czy to Ty?) mi ostatnio sugerował skorzystanie ze 'zmieniacza czasu' rodem z "Harry'ego Pottera". Z pewnością taki wynalazek przydałby się w tym roku szkolnym. A może nie tylko? Ciekawe, czy miałby jakieś ograniczenia czasowe...

A jeśli można by z niego skorzystać tylko raz?
Jeden moment.