wtorek, 28 października 2014

So cold.

Kilka minut, dwa uśmiechy, cztery zdania i co? I cały misterny plan...?  Przeklęta natura obserwatorki, która daje o sobie znać, gdy jest całkowicie niepotrzebna.

Zdążyłabym pójść na dodatkową chemię... Może nawet bym się nie spóźniła. Ale w pokoju jest tak ciepło, przytulnie. Znów nie zabrałam cieplejszej kurtki. Ani czapki, ani szalika, ani rękawiczek.
Dłonie marzną. W rękawiczkach też by zmarzły.

Tchórz przekonuje ludzi do odważnych czynów. Kto to widział...? Może wypadałoby doprowadzić własny remont do końca? Obrazki, makatki, wazoniki, półeczki - wszystkie niedoskonałości można łatwo zasłonić :). A to, że jest przeciąg, bo okna nieszczelne... Załatwi się zanim spadnie śnieg.


Dobrze, że już dziś wracają moje ćwiczenia :). I może kasjer w Freshmarket znów będzie taki zabawny...




"Życie jak w motku szklanej waty - niby miękko, a każdy ruch boli..."

niedziela, 26 października 2014

2-fenyloetyloamina

Od tygodnia jest dobrze. Zimno, ale dobrze. Podmuchy wiatru, deszcz, ciemne chmury... Melancholia i monotonia, ale mimo to ... Uśmiech.

Radiolog taki skrupulatny. Nie omieszkał wyszczególnić konkretnych kręgów, które mam nadto wysunięte. Teraz jeszcze większa motywacja do wszystkiego. Jedno 'zdjęcie' tyle zmienia :).

Szukając szczęścia w obrazie RTG...

Chemia organiczna... Czekolada? "Efekt biegacza"? Uśmiech.

środa, 15 października 2014

"I sang 'em all to another heart... "

Facebookowa MatchMachine 2.0 powariowała do reszty :). Zupełnie nie rozumiem tego dopasowania -.-. Ale kto by się tam przejmował.

Dziś muszę odpuścić moje ćwiczenia. Dzień przeznaczony na regenerację i przygotowanie do jutrzejszego 'sprawdzianu' z wf'u. Mięsień prosty i tak mnie za to znienawidzi, kiedy będzie mógł otwarcie zaprezentować swój sprzeciw :). Wybaczy mi, jak pomęczę trochę czwórki?

O nieee... Niedługo zrobi się ze mnie Ania Lewandowska, jak tak dalej pójdzie -.- Nie mam zamiaru więcej o tym blogować bez potrzeby. -.-

Mati pogratulował mi sukcesu. Znaczy - w sumie nie bardzo był powód, ale lepsze to niż jego ciągłe czepialstwo. Paskuda :). W kolejny poniedziałek - jak stan zdrowia pozwoli - wybiorę się z nimi na halę. Dawno mnie tam nie było. I nie miałam okazji zobaczyć nowych internackich nabytków w akcji (o ile ktoś jest zainteresowany, póki co - same treningi mają i się z rzadka pokazują).

Jest jak jest.
Listy, które nigdy nie dotrą do adresata?
Co z takimi zrobić?

wtorek, 14 października 2014

True colours.

Ida taka sportowa. Dzisiaj w sumie prawie 2 godziny ćwiczeń.
Ida taka... nieswoja.

Nie czuję się sobą, jestem zepsuta. Ale chyba dobrze mi z tym ... Powinnam podziękować?

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni - czyż nie?
Chyba jestem już prawie jak Terminator.


I nie potrafię pomóc...
Kasia - "I see your true colours shining through" :)


Polska - Szkocja.
Znów nie wierzę. Zaskoczcie mnie czymś.. Nawet remis będzie w porządku.



poniedziałek, 13 października 2014

Istotne starcie.

Korzystając z wolnej chwili wykańczam moją Barcelońską Ścianę, o której wspominałam... Już jest dobrze, chociaż na końcowy, zadowalający efekt jeszcze trochę muszę się trochę napracować...

Jeszcze jest co poprawiać, dużo można dokleić, niektóre rzeczy trzeba dorysować...
Potrzebuję mocnego impulsu, żeby móc wrócić do siebie jako Barcelonistki pełną parą. Sezon trwa od końca sierpnia, a ja nie obejrzałam jeszcze żadnego meczu, nawet nie nadrabiam skrótami. Ogólnie rzecz biorąc - czegoś tu brakuje. Nie jest tak, jak dawniej - każdy weekend, dzikie kibicowanie, przeczytane wszystkie newsy na klubowej stronie, obejrzane nowe zdjęcia z treningów, wywiady, skróty, analizy...
Czy z tego się wyrasta? 

Jeśli nie, to co mnie przy tym trzymało tak mocno, czego teraz nagle zabrakło? 
Źle mi bez Barcy, tak pusto. 

Staram się, obiecuję poprawę, znajdę czas i siłę (chęci nigdy nie brakuje). 
Jeszcze wrócę na właściwe tory. 

niedziela, 12 października 2014

Przełamanie.

Stał się piłkarski cud. Wreszcie doczekaliśmy się drużyny futbolowej, która poradziła sobie z reprezentacją Niemiec (I to jaką?! Od razu Mistrzowie Świata). Nie wierzyłam - nie ma co kłamać. Ale zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona :). Życzę im, żeby utrzymali formę i nie doznawali niepotrzebnych kontuzji. Eliminacje skończą się dopiero za rok...

Dziś Formuła 1 wraca do Rosji. Gran Prix na torze w Soczi. Zawodnicy jadą po zwycięstwo, ale piękne jest okazywane wsparcie dla Bianchi'ego.
Tous Avec Jules #17

Co robię jak mam wolne? Rozkładam się na cząstki, dokonuję autoanalizy... A po wszystkim czuję się jak plama rozlanego niedogotowanego budyniu. Ani ładu, ani składu. Nawet punktu zaczepienia. Trzeba trzymać fason tylko w dni robocze. Weekendy i święta to moment na program dowolny :).

Choć ten weekend poświęciłam raczej na budowanie zdrowych bratersko-siostrzanych relacji. Kto by się spodziewał, że ja i Bubi to taki zgrany duet :). Pewnie za tydzień czy dwa znów zaczniemy ze sobą walczyć :).

Muszę się ruszyć, pakowanie torby czas zacząć. Internat się sam nie odwiedzi. Obym nie zapomniała zabrać farby do włosów. Mój mózg wciąż walczy z blondem...

A w poniedziałek bailando.


środa, 8 października 2014

Antracyt.

Ogłoszenia parafialne:

Zatrudnię na pełen etat:
-korepetytora od wf'u
-terapeutę/psychoanalityka

Tak jak mówiłam, dziś już jest lepiej. Widać to, a przynajmniej staram się, żeby było widać. Pogodzona ze sobą poddałam się. Usiłuję wierzyć, że to najlepsza (jedyna!) opcja. Teraz z pełnym zaangażowaniem wracam do realizacji pierwotnych zamierzeń.

Detox organizmu idzie mi bardzo dobrze :). Nerki filtrują co się da i oby im tak zostało. Tyle płynów, co przyjęłam w ciągu ostatnich trzech dni to normalnie nie wypijałam w ciągu całego tygodnia :). Chcę znów iść oddać krew. Zobaczymy kiedy znajdzie się na to chwila czasu, jakiś dzień bez istotnego sprawdzianu, kartkówki, czegokolwiek innego.

Dostaliśmy wreszcie dodatkową godzinę biologii i chemii. Teraz mogę z pełnym komfortem psychicznym wstawać o 5:15 przez cały tydzień. O niczym innym nie marzyłam w klasie maturalnej. Trzeba teraz wyregulować ilość snu. Zobaczymy, ile mi tego potrzeba, żeby móc sprawnie działać w szkole i poza nią :).


Uśmiech wrócił.

wtorek, 7 października 2014

Alfanitronaftalen.

Czuję się jak czterolatka, której pies zjadł tort urodzinowy. W połączeniu z ogólnym nastrojem panującym od jakiegoś czasu - jest beznadziejnie.

Pojedziemy tam innym razem. To na pewno! Obiecuję wam, Dziewczęta, że zawitamy w Ulu!
Nie będzie już problemu z transportem i noclegiem, bo wszystkie konieczne kontakty już pozbierałam. Uda się. Tylko musimy wybrać mecz i znaleźć odpowiedni termin.

Trzeba się dużo uśmiechać.
Ale teraz nie potrafię tego zrobić.

Coś znów pękło. Reakcja łańcuchowa, jedna myśl goni drugą, jeden smutek pociąga za sobą kolejny.
Przykro mi. Smutno. Chyba źle. Jutro będzie już lepiej.


Pozdrawiam Kasię, która wyjadała dziś chleb kaczkom.

poniedziałek, 6 października 2014

Rachunek prawdopodobieństwa.

Zmęczenie wyraźnie odczuwalne. Język polski pozostaje nietknięty. Kolejne 45 minut, które trzeba przetrwać. Czuję, że już jutro się nie uda. W końcu ile można liczyć na szczęście? Nie ma co szastać tym, czego się nie ma w nadmiarze...
Nawadniam organizm. Jestem na dobrej drodze do sukcesu, choć może ciężko o tym mówić po dwóch dniach działania. Od nowa pochłaniam wszystkie możliwe witaminy i najważniejsze pierwiastki. Faszerowanie się chemią jest wskazane w tym przypadku.

Chyba zaczynam lubić wf. Przypalone kolana od kontaktu z parkietem są tu mało znaczące. Wreszcie lekcja, która mnie faktycznie cieszy... Zostaję sportowcem na ostatnie 1,5 semestru :).

Dwie zepsute blondynki. Ciężko znaleźć bardziej tragiczny duet. Zepsute. W tym jedna popękana i potłuczona. Posiadacz dobrego kleju proszony o kontakt.

Jakie są szanse, że schemat działania, który sobie zaplanowałam powiedzie się w stu procentach bez stosowania specjalnych środków zaradczych?

niedziela, 5 października 2014

Hiperwentylacja

Nurkowie oczyszczają płuca z dwutlenku węgla...Ja oczyszczam się ze wszystkich niepotrzebnych myśli. Tyle planów, tyle możliwości, tyle chęci. Pierwszy cel: przezwyciężenie własnego lenistwa. Ruszyłam od dziś. Mały personalny sukces już za mną. Trzeba się skoncentrować na istotnych kwestiach.

...przed zanurzeniem, dla wydłużenia czasu, w którym nie muszą pobierać powietrza.Zrobię to samo. Przed kolejnym skokiem na głęboką wodę. Czas chcę wydłużyć maksymalnie.

 
Jestem tchórzem. I nie mam już nic więcej do ukrycia.

sobota, 4 października 2014

Jedziemy na grzyby :)

Spotkanie klasowe miało spodziewany przebieg, mimo to - nie narzekam. Czuję się dobrze, odpoczęłam i pośmiałam się tak, jak już dawno nie miałam okazji :). Coś mnie ugryzło w nogę, ale tego typu minimalne szkody są wliczone w każdy wieczór spędzany na zewnątrz.

Chyba powoli przyzwyczajam się do tego, że na imprezach zawsze muszę zrobić coś głupiego. Tym razem też się nie obyło. Na swoją obronę powiem tylko, że to Patrycja mnie podpuściła :). Dobrze, że Tyna ma to na filmie :)

Martałka? Coś Ty sobie zrobiła, kobieto? Martwię się! Wiesz przecież, że za dwa tygodnie to my będziemy o tej porze omawiać mecz i dzielić się emocjami! Masz być sprawna do tego czasu! Ale ten tydzień to sobie może odpuść... Coś czuję, że w szpitalnej poczekalni nie masz ze sobą książek od biologii.
Dobrze będzie, prawda ? :c.

Nocleg jest, transport jest. Jeszcze tylko bilety do zdobycia (jak tylko pojawi się informacja) i ruszamy w podróż.!

Jest dobrze. ?

Ustalmy jedno. Już nie będę okłamywać. Ani siebie, ani innych. 

czwartek, 2 października 2014

"Nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem..."

Ciężki, senny tydzień powoli dobiega końca. Jutro tylko zadania z biologii, a potem wreszcie udanie zaplanowane i zorganizowane spotkanie dawnej klasy :). Chyba cieszę się na myśl, że na raz zobaczę tyle osób, z którymi już długo nie miałam kontaktu, a kiedyś większość dni spędzaliśmy w swoim towarzystwie. Choć zawsze mogłoby być ich więcej ..

Mati mnie dzisiaj zdołował jeszcze bardziej. Nie lubię tych poważnych rozmów o maturze, pracy, studiach ... Przez niego faktycznie zaczynam się bać. Z dnia na dzień coraz bliżej końca szkoły, coraz mniej czasu na naukę i powtórki...
Chyba przestanę się gniewać na te codzienne wstawanie na 7:00 do szkoły. Jeśli ma to procentować, to chyba warto poświęcić na to kilka miesięcy i potem mieć z głowy.

Szybki wieczorny spacer na otrzeźwienie z w miarę trzeźwo myślącym człowiekiem i można powiedzieć, że jest lepiej. Widać progres. Ale nie podziękuję mu, bo ... I tak ma mnie za wariatkę :). Najkochańszy siatkarzyna. Ale paintball? Laser Tag? Ja nie wiem czy się nadaję, taka fajtłapa jak ja to chyba nie powinna się w to bawić... Ale przyjdzie duży taki, powie "No dawaj, chodź, fajnie będzie" i mała taka pewnie pójdzie się powygłupiać :).

Dobrze! W poniedziałek Turniej Siatkówki. Będę wspierać ludzi i modlić się, żeby mieli składy i nie kazali mi grać. Nie to, że nie lubię... Po prostu wiem, że mi nie idzie :).

Jest uśmiech, widzę to w lustrze. Pierwsza faza jesiennych humorków już za mną? Oby.

Październik zapowiada wzmożoną konieczność ślęczenia przy książkach. Czas się zaangażować.
Dziś mam chęć. Co będzie dalej?

Czas się przekonać.


Żyję. Z uśmiechem. 

Indukcja.

Deszcz wreszcie spadł.
Niebo było już zbyt ciężkie.
Tusz się nie rozmazał.
Tym razem.