Mati mnie dzisiaj zdołował jeszcze bardziej. Nie lubię tych poważnych rozmów o maturze, pracy, studiach ... Przez niego faktycznie zaczynam się bać. Z dnia na dzień coraz bliżej końca szkoły, coraz mniej czasu na naukę i powtórki...
Chyba przestanę się gniewać na te codzienne wstawanie na 7:00 do szkoły. Jeśli ma to procentować, to chyba warto poświęcić na to kilka miesięcy i potem mieć z głowy.
Szybki wieczorny spacer na otrzeźwienie z w miarę trzeźwo myślącym człowiekiem i można powiedzieć, że jest lepiej. Widać progres. Ale nie podziękuję mu, bo ... I tak ma mnie za wariatkę :). Najkochańszy siatkarzyna. Ale paintball? Laser Tag? Ja nie wiem czy się nadaję, taka fajtłapa jak ja to chyba nie powinna się w to bawić... Ale przyjdzie duży taki, powie "No dawaj, chodź, fajnie będzie" i mała taka pewnie pójdzie się powygłupiać :).
Dobrze! W poniedziałek Turniej Siatkówki. Będę wspierać ludzi i modlić się, żeby mieli składy i nie kazali mi grać. Nie to, że nie lubię... Po prostu wiem, że mi nie idzie :).
Jest uśmiech, widzę to w lustrze. Pierwsza faza jesiennych humorków już za mną? Oby.
Październik zapowiada wzmożoną konieczność ślęczenia przy książkach. Czas się zaangażować.
Dziś mam chęć. Co będzie dalej?
Czas się przekonać.
Żyję. Z uśmiechem.
No cóż, trzeba się uczyć. Matura sama się nie zda.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żebyś codziennie miała chęć ;)