czwartek, 12 lutego 2015

"No hay rosas ni juguetes..."

Tłusty Czwartek, Piątek Trzynastego, Walentynki... Ale się zebrało. Żadnego z tych trzech dni nie celebruję ;). Za wiele na głowie, żeby martwić się  dodatkowo o zjedzone pączki (i związane z nimi nadwyżkowe kalorie!), czającego się za rogiem Pecha (jakby Szczęscie mnie nigdy nie opuszczało) i serduszkowo-czekoladkowy słodki szał :). 


Ani chwili wytchnienia. Plan powtórek maturalnych i mojego aktywnego spędzania czasu trochę się w tym tygodniu sypnął, ale wracam powoli na właściwe tory. Na studniówkę się nie wybieram, więc nie popsuje mi ona szyków :).

Dobrnęłam o połowy lutego i nadal czuję, że jest jakoś dziwnie. Nie ma dobrego określenia dla tej sytuacji i odczuć z nią związanych.

Chyba kiedyś popularne w sieci określenie "Kozak w necie, frajer w świecie" zaczyna do mnie pasować. Co się dzieje z pewną siebie i towarzyską osobą, jak się ją odłączy od sieci i postawi przed ludźmi bez pośrednictwa ekranu? :D. Ja nie wiem. Ale to w sumie zabawne. Trzeba będzie przedsięwziąć odpowiednie działania i znaleźć termin, żeby móc się sprawdzić :).

Czy ta zima już na stałe sobie odeszła?

Bo są ludzie i nazwiska, czyż nie?


1 komentarz:

  1. Też przydałby mi się taki plan maturalnych powtórek. Przeraża mnie maj...
    Prawdziwie świąteczny weekend się szykuje ;)

    OdpowiedzUsuń