poniedziałek, 23 lutego 2015

"Que ritmo tienes en ti..."

Poniedziałek taki piękny. Całe szczęście, że już się kończy.

Poprzedni tydzień zamknęłam kinowym akcentem. Jak wspominałam - byłyśmy z dziewczętami w kinie, wiadomo na czym :). Potwierdziła się teza o genialnej ścieżce dźwiękowej - świetnie dobrane utwory, Duży plus. Nie dziwi brak kilku scen z książki - to przecież miał być delikatny erotyk poruszający temat sadomasochizmu, a nie klasyczne porno. Ogólnie - pośmiałam się, owszem, ale film dorównał pierwowzorowi, albo nawet trochę go przeskoczył (nie zmienia to jednak mojej oceny, że książka i tak była słaba).

Pozdrawiam parę, która usiadła w ostatnim rzędzie w rogu sali i nie zdążyła się ogarnąć zanim włączono światło. :D

Moje plank-wyzwanie chyba zakończy się porażką. Szło bardzo dobrze, aż do dzisiaj. Chyba się przeliczyłam... Zobaczę jutro, jak to będzie. 3:50. Trochę mnie to przeraża. Mnie i mój brzuszek. Ale co nas nie zabije, to nam wzmocni mięśnie głębokie :)

Mam wielką ochotę zrobić coś wbrew sobie. Złe, bardzo złe pragnienie. Zwalczam je już drugi dzień. Ale będę szczera przynajmniej wobec siebie: i tak przegram. Chęci są zbyt wielkie dla mojej "silnej" woli.

~Alguien soy yo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz