Nie spodziewałam się tego. Środa upłynęła pod znakiem zaskoczeń. Niekoniecznie przyjemnych. Cieszę się, że zaczekałam z ćwiczeniami do późniejszych godzin, to było mocno pomocne. Czas moim przyjacielem... Szczególnie czas na workout :).
Im więcej rozmów na ten temat prowadzę, tym więcej wniosków z nich wyciągam. Jestem w stanie lepiej określić siebie i swoje położenie. Jeszcze nie osiągnęłam stadium radzenia sobie z tym, ale czuję wyraźny progres. Może już niedługo uda się od tego oderwać?
Jutro wreszcie odkładane spotkanie z dziewczętami. Cieszę się, bo rzadko nadarza się okazja. I to będzie kolejny dowód na to, że jednak potrafię doprowadzić swoje cele o skutku :).
Dobrze, że przynajmniej w jednej sferze się jakoś układa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz